Polubiłam niebieski. I chciałabym nie musieć go nie-lubieć. To kolor człowieka, który trzyma moje serce.
...i dla niego są poduszki (które znajdowały się na liście UFO-do zrobienia). Szyjąc je, reanimowałam również stare, skłębione jaśki u mnie w domu. Nawet nie uwieżyłybyście co zamiast wypełnienia znalazłam w srodku, aż strach na takich spać (strzępki bawełniane, brudne taśmy wszelakiego - nie, żeby białego-koloru)! Postanowiłam wiec uszyć własne, z gotowego wypełnienia i tiulu, teraz przynajmniej widać co mają w środku (niech producenci chińskich poduszek sie wstydzą za siebie). Wracając do meritum: poszewki szyte ze zwykłej cienkiej i grubej bawełny z niedbałą aplikacją kotwicy. Sam Żeglarz się nimi niezmiernie cieszy.
... tak samo jak się cieszy mufinami. A właściwie nie cieszy, bo już wszystkie zjedzone. Nawet mojej mamie wyjątkowo zasamakowały, chodź za takimi babeczkami nie przepada. Przepis znalazłam TUTAJ, wypróbowałam. Chociaż taki piekny kolor jak na zdjeciu wyszedł mi dopiero za drugim podejściem. 25 minut roboty, same się właściwie pieką, a ileż uśmiechu można nimi sprawić! (Chociaż miła pani z filmiku na yt mówi o napakowaniu papilotek po 3/4 ciastem, ja pakowałam o 3 mniej foremki i do pełna. Wtedy wyjdą o wiele większe i pełne, takie jak poniżej)
Cuda Gab, Muffinki idealne dla ciasteczkowego potwora :D
OdpowiedzUsuńjakie muffinki o jej <3
OdpowiedzUsuńooo piękne poduch, moje kolory, moje kotwice,jak szyte dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPoduchy na poziomie ! Aplikacje całkiem fajnie wyszły.Muffiny wyglądają apetycznie, choć nie przepadam za nimi..
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyszły, zarówno poduszki, jak i muffiny:)
OdpowiedzUsuńMufffiny są przecudne ! :D
OdpowiedzUsuńO rany jakie mufiny!!! No po prostu mój kolor, mój. Nie umiem od niego uciec... Kiedyś miałam cały dom niebieski. Przyszło remontować taras i poszłam szukać płytek - szukałam oczywiście niebieskich... Żaliłam się synowi, że nie mogę takich znaleźć - popatrzył na mnie poważnie i powiedział" Jak zrobisz ten taras niebieski to się wyprowadzę z domu :))))))))
OdpowiedzUsuńNo i nie zrobiłam. Przestraszył mnie ;)
Muffiny są niesamowite! W sam raz na przyjęcie dla smerfów :)
OdpowiedzUsuńPoduszki przywołują same miłe wspomnienia - piękny dodatek :)
Co do komentarza u mnie - wiem, znów wyszło masakrycznie, ale ponownie jestem z tego piórnika zadowolona, podoba mi się i lepiej będzie dopiero następnym razem ;)
Świetne poduszki , takie klimatyczne . Niestety ale już koneic wakacji a one świetnie oddaja ten nastój " morza " . Kolor muffinek i sam pomysł bardzo fajny :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńWidać okres niebieski w twojej twórczości nie jest taki melancholijny jak u Picassa:) Podobają mi się poduszki, lubię takie żeglarskie klimaty. A wypieki z barwnikiem spożywczym to coś, czego mam straszną ochotę spróbować, ale wtedy przypominam sobie, że i tak tyle chemii we wszystkich produktach dookoła, żebym ją jeszcze miała dobrowolnie pakować do zdrowych, domowych wypieków... takie wewnętrzne rozdarcie;)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować takie mufiny, bo nabyte barwniki jak do tej pory używałam do lodów no ale sezon lodowy za nami więc cieplusie mufiny w kolorach tęczy:]
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tych poduszkach! Uwielbiam motyw kotwicy, a w połączeniu z marynarskimi paskami jest po prostu CUDOWNIE!
OdpowiedzUsuńA muffinki... Narobiła mi Pani smaka, a przysięgłam sama przed sobą, że nie dotknę słodyczy!
Pozdrawiam ciepło.
Ach, piękne! Coś podobnego chciałabym teściom-żeglarzom zrobić, ale brak mi motywacji. Kiedyś jednak szyłam i nawet ręcznie wyszywałam poduszki dla ukochanego a teraz razem na nich sypiamy:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! Będę częściej odwiedzać!:-)
OdpowiedzUsuńŚwietne poduchy! A babeczki zaskoczyły mnie kolorem ;) pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńAle te muffinki apetycznie wyglądają :D A poduchy idealne! Od razu te wspominki na lato mnie wzięły :D Pozdrawiam i zapraszam też do mnie :) http://vaylebyme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMuffinki cudowne! Mniaaaam <3
OdpowiedzUsuń