Zadziwiały mnie zawsze zdolności mojej mamy w takich robótkowych cudach. Wraz z Anu (tulaj tulaj), oraz patrząc na inne szydełkowo-drutowe blogi postanowiłam: SZYDŁORUSZENIE! Nie może to być takie aż trudne, chociaż moja przygoda z szydełkiem ostatnio skończyła się kiedy chadzałam do podstawówki i skakałam w klasy na łańcuszku. Ja również dam radę! I dałam :) A na zdjęcia czekają jeszcze dwa króliki, torebka ...(tak! Gigantyczna torebka - aktówka z 200! babcinych kwadratów jak nie więcej czeka na podszewkę), jeszcze w robocie.
PRL-owskie składowisko włóczek (każda prócz żółtej i zielonej, a niech to! Te musiałam kupić), różnorakich kolorów, wag i rodzajów jest duża inspiracją i pomocnym strychowo-pudłowym znaleziskiem.
Hihi no i proszę jakie piękne podkładki Ci wyszły, oj każdemu kto postawi sobie na takiej podkładeczce kubek od razu pojawi się banan na buzi :D :D
OdpowiedzUsuńWyglądają meksykańsko :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jakie piękne
OdpowiedzUsuńoj to widzę, że rozwijasz się błyskawicznie w tym szydełku:)
OdpowiedzUsuńmoja mama byłaby zachwycona ! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za zainteresowanie moim blogiem i komentarz, który daje do myślenia ;)
OdpowiedzUsuńSprawa z małą ilością komentarzy i odwiedzin u mnie wygląda tak: bloga założyłam w wakacje, kiedy postanowiłam ostatni raz nie robić nic konkretnego (nie pracowałam) i miałam nieograniczony czas na realizowanie swoich pomysłów. Oczywiście niedługo po końcu wakacji miałam bardzo ambitne plany - że nic się nie zmieni mimo rozpoczęcia roku akademickiego. Ale niewiele czasu minęło i czar prysnął... Podczas studiów mieszkam poza domem, na uczelnię i tak dojeżdżam więc tracę dość dużo czasu, nie jestem w stanie przewozić maszyny i reszty potrzebnych rzeczy tam i z powrotem, więc wszystko zostaje w domu, gdzie wracam na weekend i mam więcej czasu na szycie. Ale mimo wszystko tego czasu jest niewiele i nawet jeżeli coś uszyję, nie zawsze mam czas to obfotografować w porządnych warunkach i opublikować (na przykład w ten weekend uszyłam spódnicę, torebkę i spodenki, ale zdjęć zrobić nie zdążyłam...). Szyję dla przyjemności, co nie oznacza, że nie lubię pocieszać się nowymi komentarzami, ale nie jest to dla mnie bardzo istotne i przyznaję się bez bicia, że nie poświęcam temu zbyt wiele czasu (chodzi mi np o komentowanie innych blogów, które bardzo często oglądam ale w takich ilościach, że nie starcza mi cierpliwości na zostawianie na nich śladów). Mimo wszystko bardzo dziękuję za uznanie i postaram się poprawić bo może faktycznie warto ;-)
Jak chodzi o Twoje prace - przejrzałam kilka stron wstecz i zachwyciły mnie szczególnie chmurki - choć muszki i cała reszta też świetnie, przyjęcia Cię do decobazaaru gratuluję bo też próbowałam nieraz i jeszcze się nie udało, może kiedyś... A na bloga na pewno też będę zaglądać :)
Prześliczne te podkładki, może też spróbuję sobie coś takiego zrobić bo urzekły mnie:) (Z tym, że chba z szydełkiem nie idzie mi tak ładnie jak Tobie ;)
OdpowiedzUsuńTe podkładki są cudne ! i te kolorki! masz może schemat ? Ja ostatnio zachwycona cudnym szydełkowaniem mojej siostry postanowiłam się pouczyć od zera,więc stawiam pierwsze kroki:D Z chęcia będę do Ciebie wpadać.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńślicznie wyglądają ♥
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki!!!
OdpowiedzUsuńBajeczne!
OdpowiedzUsuńPrzydałby się gar kolorowych włoczek ;)
Masz wielki talent :)
OdpowiedzUsuń