( zdj. stąd)
Pamiętasz jak narzekałam na mój Koniec Świata? Jeśli nie to psioczyłam na niego i na godzinną drogę w tę i z powrotem do najbliższego miasta niemal codziennie. Moim męczarniom nadszedł kres! Możesz mnie ganić za to, ze zaniedbałam bloga - owszem, przyznaję się bez bicia. Niestety cóż mogę na to poradzić? Słodkie zaniedbanie, tak słodkie jak przesłodzona herbata z sokiem malinowym. Nie żałuję. W czerwcu z dnia na dzień przeprowadziłam się do Warszawy, a moje życie zmieniło się o 180 stopni. Mieszkam sobie teraz na siódmym piętrze z dwoma kotami i mą Lepszą Połówką i wychodzi mi to raz lepiej, raz gorzej.
( Oto Edgar - syjam orientalny, często będzie pojawiać się na zdjęciach: bardzo lubi towarzystwo i głaskanie)
Przytaszczyłam z domu rodzinnego duuuużo tkanin, maszynę, pudełek, pudełeczek i pierdółek. Mojego kącika szyciowego brak. Rozwaliłam się więc bezczelnie na stole z wszystkimi klamotami, a pudła sięgają do sufitu.
To właśnie stąd będę do Ciebie pisała i pokazywała Ci co sprawia, że życie jest dla mnie przyjemne. To tu zagłębisz się bardziej w moje szycie i inne artystyczne fanaberię. Poznasz bardziej jeszcze ów dwa rasowce. Czasami do rany przyłóż, częściej drapiące do krwi. Ale urocze, nieprawdaż? Chodź więc ze mną. Zabiorę Cię w mój świat! Gotowy?
jestem Gotowa Gab :)
OdpowiedzUsuńjesli z dnia na dzien to bardzo odważne posunięcie, ale czasem taki spontan wychodzi nam na dobre. Jestem więc gotowa ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowe posty;)
OdpowiedzUsuń